Apoloniusz Ciołkiewicz – “Korupcja w Soplicowie”
W dniu dzisiejszym przedstawiamy Państwu II z serii doskonałych pastiszów Apoloniusza Ciołkiewicza pt. ”Korupcja w Soplicowie”.
APOLONIUSZ CIOŁKIEWICZ
KORUPCJA W SOPLICOWIE
Asesor miał załatwić sprawę u Rejenta.
Ale iść z pustą ręką? Każdy wszak pamięta,
że puste ręce tworzą brzydki wizerunek.
Więc do kurnika pędzi szybko po ratunek,
do kur się mocno dobrał, sprawdza długo w kuprze.
Jest jajko! Dużo zdziała każdy, kto się uprze
i Asesor załatwił wszystko w rejenturze,
choć łapówką nieduże było jajo kurze.
Znów Hrabia potrzebował mocno Asesora,
sprawę miał bardzo ważną, zatem już z wieczora
przygotował wór wielki, a w nim miękkie pierze,
bo Asesor niechętnie ciężkie rzeczy bierze,
jako że jest mizernej niestety postury.
Załatwił! Czy śmie wątpić w to czytelnik który?
Ale Klucznik Gerwazy, birbant i półgłówek
nie miał z czego fundować datków ni łapówek,
więc „dość!” głośno zakrzyknął i nie wiem dlaczego
popędził z protestami do domu Sędziego,
który, gdy go zobaczył, szepnął: Jest gagatek,
aleć by się od niego takoż przydał datek!
Sędzio, nadzieje płonne, bo krzyczy Gerwazy:
Dosyć mam tej korupcji, ona od zarazy
gorsza! Pość a dawaj! – Ja nic nie poradzę,
rzekł Sędzia.- To od czego w końcu mamy władzę?
Racja, korupcję trzeba wyplenić stąd zgoła,
odpowiednią agencję zaraz się powoła.
Więc teraz niejednego mocno boli główka:
Jak wysoka być musi w agencji… łapówka?
Pierwsza liga… brawo!!!