UTWÓR TOMASZA PIOTROWSKIEGO- II MIEJSCE W 39. OGÓLNOPOLSKIM TURNIEJU MAŁYCH FORM SATYRYCZNYCH BOGATYNIA 2022
II MIEJSCE
39. OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ MAŁYCH FORM SATYRYCZNYCH
BOGATYNIA 2022
KONKURS LITERACKI
TOMASZ PIOTROWSKI
MŁOTEK H2 WERSJA 17.2.1
MOTTO:
Po skonfigurowaniu nie zapomnij wyłączyć automatycznych aktualizacji.
informatyk praktyk
Młotek H2 wersja 17.2.1
W 2005. ojciec kupił młotek. Pamiętam to dobrze, bo zabrał mnie do sklepu, zanim odwiózł do liceum w mieście. To był mój pierwszy dzień w średniej szkole. Jak wróciłem, zastałem przed domem nowo zbitą przez ojca ławkę, a na niej uśmiechniętą babcię.
W 2007. wyjmując młotek ze skrzynki narzędziowej (chciał naprawić ogrodową huśtawkę, którą Zuzia od sąsiadów zepsuła dzień wcześniej), tata zauważył, że trzonek jest z jakiegoś burego plastiku (stary był drewniany). Zaniepokoił się trochę, ale cóż – młotek dalej był młotkiem i huśtawka została naprawiona.
W następnych latach młotek wciąż bywał używany. A to w 2008. posłużył do przybicia obluzowanej rynny (trzonek już wtedy miał kolor żółty; wyraźnie zyskał przez to na wyglądzie), a to w 2009. (obuch, już nieco zardzewiały przez minione lata, otrzymał dawny blask) przy jego pomocy ojciec zbudował nową szopkę na tyłach domu, a to (w pół roku potem) usiłował naprawić rozchwiany stół w kuchni (nic z tego nie wyszło, ale zauważyliśmy, że obuch jest pokryty jakąś szlachetną czernią). W 2010. na trzonku pojawiło się nowe logo, tym razem czerwone (stare było czarne).
Wiosną 2013. (wtedy studiowałem już na politechnice) ojciec zadzwonił i powiedział, że młotek nie działa.
– Jak to „nie działa” – zapytałem. – Jak młotek może nie działać?
– Ano może – oświadczył smutno papcio. – Wyjmuję ci go ze skrzynki, a tu obuch ma dwa ostre końce i trudno w łebek gwoździa wcelować.
Popytałem o to naukowców na moim wydziale (byłem na trzecim roku mechatroniki) i jeden z adiunktów powiedział:
– Jaki model?… A tak, czytałem o tym. Kwietniowa aktualizacja coś im nie wyszła. Rzecznik firmy puścił tweeta, że latem ukaże się łatka, która rozwiąże ten problem.
Do jesieni nie zdążyli, ale gdy zjechałem do domu na Wigilię, ojciec powitał mnie szerokim uśmiechem na twarzy.
– Już działa – oświadczył. – Częściowo. Wbijać można, ale nie mam czym gwoździa wyciągnąć, jak się zegnie. Zniknęły zęby z tyłu obucha. Teraz jest jednolity.
– Pewnie skorygują ten błąd następnym razem – bąknąłem.
Jakoś obaj w to nie wierzyliśmy.
Kolejne aktualizacje (od 11.0 do 16.5.11) zmieniły masę obucha (na mniejszą, pięciocalowych gwoździ, którymi ojciec chciał przymocować łatę wzmacniającą futrynę w szopce, nie dało się nim już wbić), korygowały krzywiznę i ostrość tylnej części, modyfikowały kształt trzonka. Od wersji 13.0 był już dobrze dostosowany do dłoni. Mojej, bo ojciec miał większą. Dodano miękkie okładziny w części chwytowej; w wersji 13.8.2 gumowe, a w 14.5 zastąpiono czarną gumę jakimś tworzywem, które się złuszczyło w pół roku, więc w 16.1.4 wrócono do gumy, tyle że żółtej. Zanim nadeszła aktualizacja 16.3.5, która przyniosła w jej miejsce najnowszy cud syntezy chemicznej DuPonta, rękojeść była czarna od brudu.
Potem na jakiś czas straciłem młotek z oczu. Ale nie ojciec. On go nadal od czasu do czasu używał.
W 2017. napisał w SMS-ie, że obuch odpadł i nie wie, jak go zamocować, bo od 2007., gdy trzonek zaczął być z tworzywa, nie ma klina i on nie umie rozprężyć końcówki.
Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce (w końcu miałem już dyplom inżyniera mechatronika i dwuletnią praktykę w dużej firmie produkującej nowoczesne ręczne narzędzia rolnicze, wiecie – widły cyfrowe, łopaty ze wspomaganiem procesorowym i takie tam…) i napisałem do producenta. Zamieściłem informacje o hardwarze, sofcie i Serial No. ojcowego młotka i czekałem na reakcję ich działu wsparcia.
Odzew nastąpił po trzech tygodniach, ale na adres nie mój, a ojca. W końcu to na niego młotek był zarejestrowany, a mamy RODO. Tatko natychmiast przekierował e-mail z INT. HAMMER Co. Europa Div. na mnie z prośbą o wyjaśnienie i opinię. Staruszek był już nie na bieżąco z nowinkami.
Odpowiedź była sformułowana w bardzo uprzejmym tonie. Niestety na wstępie konsultant poinformował, że wsparcie dla modelu H2 skończyło się dwa lata temu na wersji 17.2.1. Obecnie produkowane są urządzenia modułowe (tu załączono listę linków do nowoczesnych produktów), z których on szczególnie poleca AUTOHAMMER X.2100. Wyraził przekonanie, że młotek ten zaspokoi wszystkie potrzeby najbardziej wymagającego użytkownika.
Ma światłowodowe wspomaganie, które spełnia wymogi norm ISO, DIN, IEC (ANSI w najbliższej perspektywie) i jest kompatybilne ze standardami UTAF, IUHA i AAHU.
Sześciordzeniowy procesor zapewnia szybkość wbijania do 1,13 gwoździa/s (UWAGA: wyłącznie gwoździe z grup atestacyjnych I i IIIA INT HAMMER Co.). Dla porównania: starsze modele P.2010 i X2050 obiecywały tylko do 0,89 gw./s.
Bezwładność i energia uderzeniowa optymalizują się automatycznie po 30. wbitym gwoździu (wg ustawień fabrycznych; oczywiście można ten parametr zmienić).
O możliwości wyłączenia tej funkcji konsultant nie wspomniał.
Długość i tęgość trzonka są korygowane behawiorystycznie w oparciu o innowacyjne algorytmy powstałe na MIT, które uwzględniają wymiary gwoździa, jego masę, aktualną bezwładność obucha i obliczane przez specjalizowany koprocesor siłę wymachu oraz twardość materiału podgwoździowego.
Wyeliminowanie czujników bezwładnościowych na rzecz laserowych zapewniło 1,3 krotny wzrost niezawodności w porównaniu z poprzednią wersją i zmniejszyło zagrożenie uderzenia się w palec 1,7 raza (wg danych niezależnego instytutu badawczego Tools’ Consumer Right Foundation).
Dla gwoździ półstalowych przewidziano wspomaganie pneumatyczne (opcja płatna dodatkowo).
Energię zapewniają ogniwa LiPo (w zestawie), a ich pełne naładowanie (dedykowaną mikroprocesorową ładowarką) zapewnia pracę do 2 godzin (wersja o standardowej pojemności), jeśli nie stosuje się wspomagania pneumatycznego. Do pracy ze wspomaganiem firma zaleca moduł zasilania ELH2101 z ogniwami LiPo o zwiększonej pojemności (umożliwia pracę do 3,5 godziny w standardzie, dodatkowo płatny). Implementacja dziecinnie prosta, poradzi sobie z tym nawet zwykły technik-informatyk.
Personalizacja kolorystyki trzonka może być zdalna (z użyciem bluetootha) i jest banalnie łatwa dzięki dołączonemu oprogramowaniu narzędziowemu.
Niestety, aby uaktywnić funkcję wyciągania gwoździ należy dokupić moduł PINOUT XA.2100 z oprogramowaniem TURBO-OUT w wersji 3.0 lub wyższej.
Byłem pod wrażeniem. Obejrzałem linkowaną ulotkę z oferty. Jaki ładny! Wprawdzie licencja roczna jest stusześćdziesięciotrzykrotnie droższa niż młotek, który ojciec kupił, odwożąc mnie do szkoły (wiadomo, inflacja!), ale to doprawdy inna jakość!
Zadzwoniłem do ojczulka. Moich zachwytów na temat AUTOHAMMERA wysłuchał z pewną rezerwą. Gdy mówiłem o cenie, żachnął się.
– Niech się tata nie martwi – starałem się go uspokoić. – Jakby co, złożymy się z siostrą i będzie miał tata prezent gwiazdkowo-imieninowy.
– To znaczy podarujecie mi roczną licencję – zauważył trzeźwo. Musiałem przyznać, że skleroza go jeszcze nie dopadła, myślał trzeźwo, jak dawniej. – A potem? Zabiorą mi go?
Już miałem powiedzieć, że nie będzie takiej potrzeby, bo ten nowy młotek działa w chmurze, ale nie chciałem staruszka martwić. Stanęło na tym, że jeszcze o tym pomyślę.
Może uda mi się w jakiejś agroturystyce podczas wyjazdu wakacyjnego znaleźć odpowiedni drewniany trzonek i odkupić? Może nawet taniej to wyjdzie, a tato będzie mógł dalej używać swego młotka, jak za młodu? Klin do mocowania obucha dorobi sam. Na pewno umie to zrobić; w jego szkole tego uczono wszystkich, tak jak w mojej – informatyki.
Ale najpierw sprawdzę na Allegro. Może ktoś wystawił jakiś zabytek sprzed 1990 roku z drewnianym trzonkiem? Wiem, tani nie będzie, ale czegóż się nie robi dla kochanego staruszka…
Piotr Tomaszewski
inżynier mechatronik rolniczy
A co tu śmiesznego?