Wiersz “Polak Polakowi Polakiem” Mirosława Prandoty – Laureata II Nagrody w III Konkursie Satyrycznym im. Andrzeja Gawrońskiego
Portal Satyryczny Migielicz.pl przedstawia wiersz Mirosława Prandoty pt. “Polak Polakowi Polakiem”, laureata II nagrody w III Konkursie Satyrycznym im. Andrzeja Gawrońskiego na wiersz, zorganizowanym przez Krystynę Gawrońską i Polsko-Australijskie Towarzystwo Kulturalne w Australii Zachodniej.
Mirosław Prandota –zamieszkały w Warszawie, dziennikarz od 1980 roku. Publicysta prawny, pracujący w gazetach: „Nowa Wieś”, „Tygodnik Kulturalny”, „Prawo i Życie”, „Gazeta Sądowa”, „Świat Prawa”. Autor kilku książek reportażowych i kilkunastu powieści. Największe uznanie wśród czytelników zdobyły dwie powieści satyryczne – „Taniec Życia” oraz „Izba Wytrzeźwień” (jej bohaterami są politycy z najwyższej półki), a ponadto trzytomowa epopeja partyzancka „Łańcuch krwi” (na podstawie której reżyser Janusz Morgenstern zamierzał w końcu lat 90. zrealizować przygodowy serial wojenny, ale nie doczekał się dotacji).
Hobby: wędkarstwo i sport (czarny pas w judo , sukcesy odnoszone w trójboju siłowym – były członek kadry narodowej).
MIROSŁAW PRANDOTA
POLAK POLAKOWI POLAKIEM
Miałem dzisiaj dzień mroczny, powiesić się chciałem
Ale sznurek się zerwał – zwyczajnie zleciałem
A kiedy nowy supeł wiązałem na grdyce
Zadzwonił poseł Nowak. „Co tam w polityce”?
Zapytałem od razu jak człowiek światowy
Który choć życie traci, to nie traci głowy.
A on na to, że partia z misją go wysłała
Aby dokooptować jakiegoś cymbała.
Na liście kandydatów jednego brakuje
Kogoś trzeba dopisać – niech się wykazuje
Najlepiej samobójcę, któremu się zdaje,
Że gdy wejdzie do sejmu, będzie rządził krajem.
Trafił mnie w czułe miejsce, właśnie się wieszałem,
Bo straciłem robotę, żyć z czego nie miałem,
Żona z innym odeszła, zostawiła stryczek,
Więc nie miałem wyboru, na nic już nie liczę.
Poseł Nowak tym wszystkim bardzo się zachwycił
„Do sejmu – zapowiedział – się pana przemyci.”
„Nie jestem – ja mu na to – żadnym specjalistą
Więc niech pan idzie w diabły razem ze swą listą!”
„Spokojnie, panie bracie! Świat jest taki śliczny
Kto nie zna się na niczym, jest ekologiczny.
W sejmie takich jest pełno, aż się od nich roi
Każdy chce być gwiazdorem, rozsądku się boi
I tak trwamy w tandecie tworząc na nią modę
Przekreślając myślenie, stawiać na przyrodę.”
Na tym zakończył Nowak rachunek sumienia
Dając mi tym samym czas do namyślenia.
Czy być samobójcą w tak ważnym momencie?
Westchnąłem i zasiadłem w polskim parlamencie.
Jak uczeń się poczułem w murach parlamentu
Zostałem zaraz świadkiem groźnego zamętu
Do oczu jedni drugim jak tyczkarze skaczą
Złość ich dziwna rozpiera, w złości prawie płaczą.
Rozglądam się po sali, szukam tam prawników
Specjalistów od ustaw, a mam historyków.
Zapytałem sam siebie, co oni tam robią,
Chcą nas cofnąć w przeszłość, czy tylko sejm zdobią?
Bo o przyszłości kraju mówi tu się mało
Za to dużo gdzie kto stał, kiedy ZOMO prało
Sprawą najwyższej wagi – tak się ustaliło
Ma być nie to co będzie, ale to co było
Każdy więc od tej chwili nawet bez powodu
Uchodzić mógł wśród swoich za zdrajcę narodu
Tłumaczyli eksperci: „Takie epitety
Wymagają dowodów, tych nie ma niestety”.
„Nie szkodzi – mówią inni – chodzi tylko o to
By łatwo mogło przylgnąć niezmywalne błoto”.
Podpatruję układy, jakie tu panują
Słyszę, że znów się kłócą, w złości się gotują.
W tak dziwnym towarzystwie ekspertem się czuję
Też znam trochę historię, nic to nie kosztuje
Lecz jako poseł nowy tylko chylę głowę,
Gdy słyszę, jak myśl brudna zamienia się w mowę.
Każdy chce na trybunę – słychać z głosów porcji
Że choć nie ginekolog, zna się na aborcji.
Gdy naród wypatruje luksusu wyników
Sejm stawia na patriotyzm aktywnych plemników.
Podobno kiedy będzie nas milionów setka
To dziurę z dobrobytem wreszcie ktoś odetka.
To wszystko jakoś jeszcze dałoby się strawić,
Gdyby ktoś krzyknął nagle: „Już można się bawić!”
I że dziś się zdarzyło to, w co zawsze wierzę
Jesteś drogi narodzie w ukrytej kamerze!
Jednak trudne sprawy zawracają głowę
Tworzą moi koledzy komisje sejmowe.
Dzięki nim wiem przynajmniej to, co następuje:
Prawdy się nie odkrywa, lecz przegłosowuje.
Choć logika i głowa mówią: „To od rzeczy!”
Brakuje odważnego, który by zaprzeczył.
Gdy posłowi brakuje odwagi od rana
Liczy na mocne wsparcie księdza kapelana,
Który zadba z urzędu o sumienie posła
Zaśpiewa „alleluja”, żeby dusza rosła.
Z moich licznych doświadczeń w tej pierwszej kadencji
Wiem, że wsparcie się liczy Jego Ekscelencji
Bo gdy biskup przyklepie poselskie oddanie
Wiadomo że się posłem jeszcze raz zostanie
Żal utracić by było przywilej sejmowy
Odejść nagle i kopać gdzieś za grosze rowy
Zmierzyć się znów z szarością życia przy wykopie
W zamian za „panie pośle” – „do roboty, chłopie!”
Za to w sejmie wystarczy być głośnym luzakiem
Tylko tam Polakowi Polak jest Polakiem.
“Prawdy się nie odkrywa, lecz przegłosowuje.” I to jest ta właściwa pointa.