Główna » WSZYSTKIE WPISY, Wiersze satyryczne

EWA JOWIK– WIERSZE- WYRÓŻNIENIE W TURNIEJU LITERACKIM W KATEGORII TEKSTY POETYCKIE W RAMACH XXIV OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021

Autor: admin dnia 14 Listopad 2021 Brak komentarzy

OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021

TURNIEJ LITERACKI

TEKSTY POETYCKIE

WYRÓŻNIENIE

EWA JOWIK

Bajka o Heli

Opowiem dziś o pięknej Heli.
Słynęła w gminie i powiecie,
jako zamierzchłych czasów relikt:
Ostatnia Z Dziewic We Wszechświecie.

Coś się jej w głowie pomajtało,
facetów gnała precz Helena.
Postanowiła, że swe ciało,
zachować chce dla supermena.

By go odnaleźć, na ostatek
choćby i hen u świata granic,
z biletem wsiadła wnet na statek,
który nazywał się Titanic.

Nie dopłynęła do New Jorku…
Lecz z tonącego Titanica,
na łóżku żółtego kolorku,
uratowała się dziewica.

Niosły ją fale w dal, bez planu.
Choć podróż ta nie była miła,
to się na koniec z oceanu
wyspa bezludna wynurzyła.

Rosły tam drzewa, kwiaty, krzaki,
a zaskoczenie było miłe,
bo tam w szałasie przez czas jakiś,
mieszkał już superman — osiłek.

Na widok Heli mięśnie napiął,
bąknął coś basem niczym Ładysz,
a był przystojny jak DiCaprio,
chociaż miał kolor czekolady.

Hela jęknęła: – Miłość czuję.
Nazwę go Zbysio, albo Ecik,
najpierw się związek skonsumuje,
a potem stworzę z nim duecik.

Ale dziewczyna miała pecha,
bo nie czuł on porywów serca.
Choć do niej miło się uśmiechał,
był to, niestety, ludożerca.

Najpierw odtańczył dziki taniec
w blasku księżyca, przy ognisku,
później sporządzać zaczął danie,
bo czczość od trzech dni już czuł w pysku.

Helę umieścił więc na rożnie,
a że był miłym kanibalem,
najpierw pomodlił się pobożnie,
a w końcu zjadł ją (z lekkim żalem).

Tak chciała być skonsumowana…
A podpowiadał wszak rozsądek:
droga do serca supermana
prowadzi zawsze przez żołądek.

Ja jestem pewna, że mam rację,
bo puenta jest tu oczywista:
wpierw facetowi daj kolację,
zanim go w łóżku wykorzystasz.

Murarz

Przed wielu laty żył Felek, murarz,
który wprowadzał w czyn w wielkim trudzie,
co w projektowych powstało biurach,
by mogli mieszkać w „mrówkowcach” ludzie.

Pionu pilnować musiał bez przerwy.
Ciężką miał pracę ten murarz,
Felek, dlatego, aby ukoić nerwy,
chwytał za piwo, czyli kufelek.

By poziom trzymać, także się trudził.
A że pił piwa zbyt dużo przy tym,
dlatego pewnie tak wielu ludzi
dzisiaj nierówno ma pod sufitem.

Znaki dymne

Kiedyś prerie Ameryki
były stepem całkiem dzikim,
po nich tylko czasem mustang z wiatrem gonił.
No i jeszcze tamte ziemie
zasiedlało Indian plemię,
już nie pomnę: Nawahowie czy Szoszoni.

Wodzem ich był Bystry Orzeł.
Syna miał (pożal się Boże!).
Taki dureń to się czasem trafi wszędy,
Ten synalek, Łeb Zakuty,
choć miał inne atrybuty,
to popełniał w znakach dymnych ciągle błędy.

Nigdzie szczep ów nie mógł trafić,
bo ten dureń nie potrafił
ani razu znaków wysłać w świat bez błędu.
Szczepu los był niewesoły,
bo nie było wtedy szkoły,
więc historia ta nie miała happy endu.

Bo efekty tych pomyłek
opłakane raczej były.
Posłuchajcie miłe babki oraz chłopy
o nieszczęsnym tym tępaku:
jak się dorwał raz do znaków,
to Kolumba im sprowadził z Europy!

Zaklinacz węży

Kiedy to było? Już nikt nie pomni,
ale na pewno w odległym kraju,
żył człowiek co był dziwny ogromnie.
Zaklinać węże miał on w zwyczaju.

Chodził z fujarą swoją po świecie
i wiele małżeństw na lepsze zmienił,
bowiem pomagał każdej kobiecie,
wypłoszyć węża z męża kieszeni.

Mężom pomagać także dał radę,
wnosząc do stadła moc swego wkładu:
kiedy żoneczka wciąż pluła jadem,
to taką żmiję pozbawiał jadu.

Pracował dzielnie miesiące całe
i zawsze pomocą swą nieść się starał.
Uwierzcie mi, że wokół niemałe
cuda sprawiała jego fujara.

Miał wiele zasług, lecz daję słowo,
jednak, niestety, skończył niedobrze,
bowiem chciał zmienić pewną teściową
i się naraził tej podłej kobrze.

I ta cholera szału dostała,
a była krewka, chociaż już stara
i mu fujarę cenną wyrwała,
a bez niej, to on stał się fujarą…

Limeryki

Piotr, ornitolog ze wsi Sarnaki,
zobaczył wczoraj widoczek taki:
w parku nad ranem
spały pijane
na ławkach wszystkie niebieskie ptaki.

Starszą panią Elwirę z Ornety,
ochrzanili sąsiedzi, niestety,
że się rankiem zabawia,
seks zbyt głośno uprawia,
a jęczała wciągając skarpety!

Amelia, mieszkanka Mysiadła,
dziś na parapecie usiadła,
gdyż focię wspaniałą
jej zrobić się chciało.
Pstryknęła i nieźle wypadła.

Pannie modliszce spod miasta Grodna,
raz się trafiła miłość przygodna.
Potem hetera
zjadła partnera,
bowiem na randkę przybyła głodna.

Dramat u Arlety z Janek!
Wspiera w bólu ją kochanek,
bo niestety
mąż Arlety,
uczulony był na cyjanek.

Depresyjny pantofel z Korei
który czasem miał iskrę nadziei,
dnia pewnego po burzy
wlazł do wielkiej kałuży
i się całkiem biedaczek rozkleił.

Chemik, który żył w Miami,
mieszał miłość z zasadami,
no a czasem
nawet z kwasem,
więc miał problem ze związkami.

Ornitolog Jan z Majorki,
chodził dzisiaj do znachorki.
Biedny Jasio…
Grypą ptasią
zaraziły go sikorki.

Pająk krzyżak z Alfonsowa,
gdy zjadł muchę, wykitował.
Po godzinie
w pajęczynie
płacze po nim czarna wdowa.

U panny Aśki z miasta Chorzele,
rośnie na grządce dorodny seler.
A że on jest
taki the Best,
to Aśka o nim mówi: bestseller.

Fraszki

Kość

Kiedy na ludzkie chcesz liczyć wsparcie,
rzuć kość niezgody psu na pożarcie.

Moneta

Na orła nie chce nikt patrzeć wcale,
każdy się skupia na nominale.

Teraz

Dziś są kuriozalne medyczne usługi:
leczą cię w minutę, czas czekania długi.

Zawsze

Gdzie by król nie zrobił kroku,
zawsze błazna ma przy boku.

Takie czasy

I pod bramą nieba
kopertę dać trzeba.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.