Główna » Grzegorz Lewkowicz, WSZYSTKIE WPISY, Wiersze satyryczne

WIERSZ ” RODZINNE WCZASY” GRZEGORZA LEWKOWICZA- WYRÓŻNIENIE W OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM “ENERGIA SATYRY” o STATUETKĘ STOLEMA w GNIEWINIE w 2008

Autor: admin dnia 5 Czerwiec 2016 Brak komentarzy

Przypominamy Państwu wiersz Grzegorza Lewkowicza sprzed lat, który jest zawsze aktualny przed letnim sezonem – “Wczasy rodzinne”.

8 lat temu wiersz ten był nagrodzony w konkursie satyrycznym w Gniewinie.

Wszyscy mieszkańcy nadmorskich i wczasowych miejscowości przeżywają horror rodzinnych wizyt z głębi Polski. Warto aby nie tylko rodziny przeczytały ten tekst zanim zaczną szturmować ich domy i mieszkania…

RODZINNE WCZASY

Kiedy się letni sezon zaczyna,

i ciepło robi na dworze,

wtedy kochana nasza rodzina,

chce nas odwiedzać nad morzem.

Mówią, że jadą do nas z tęsknoty,

że chcą umacniać korzenie.

A my wierzymy w takie głupoty,

rodzinny bajer jest w cenie.

Choć pensjonaty oraz hotele,

chętnie użyczą gościny,

nasze mieszkania są jednak celem,

bliższej i dalszej rodziny.

Że od przybytku nie boli głowa,

dwóch braci dał mi mój tata,

oraz trzy siostry jak u Czechowa,

co tęsknią każdego lata.

Nie mam fortuny i raczej skromnie,

życie nad morzem mi płynie,

a pięć pokoleń lgnie latem do mnie,

jak tu odmówić rodzinie.

Dziadek z babunią jadą dlatego,

bo tęsknią za wnuczętami.

A dużo czasu mają wolnego,

więc goszczą się miesiącami.

Kuzynka dziadka z południa kraju,

też bywa każdego roku.

Z mężem odwiedza nas zawsze w maju,

bo latem nie lubi tłoku.

Moje rodzeństwo z dziećmi przyjedzie,

w czerwcu, bo wcześniej nie może.

Znowu spać będą jak w beczce śledzie,

ale tak bywa nad morzem.

W domu się ciasno robić zaczyna,

posłanie mam na balkonie,

a wkrótce jeszcze żony rodzina,

przyjeżdża w dość licznym gronie.

W lipcu dołączy z rodziną wujek,

aby nawdychać się jodu.

W śląskich kopalniach od lat pracuje

i rąbie na dołku z przodu.

Stryj ze stryjenką na dwa tygodnie,

przyjechać mają ochotę.

Chcą duży pokój aby wygodnie,

dzielić go z psem oraz kotem.

Polska gościnność z mlekiem wyssana,

wysoko stawia poprzeczki,

więc wcześnie wstaję by kupić z rana,

nabiał i świeże bułeczki.

Jak już rodzinka z łóżeczek wstanie,

na boczku jajeczka smażę,

A potem robię drugie śniadanie,

by mogli zabrać na plażę.

W termosach kawkę oraz herbatkę,

koniecznie z dodatkiem rumu,

bo główki bolą rodzinkę latem,

to chyba z morskiego szumu.

Trzeba leżaki dać oraz koce,

dla drogich gości wygody.

A dzieciom soczki oraz owoce

i parę złotych na lody.

W końcu usypiam w pracy biurowej,

zmęczony i niedospany,

lecz mnie telefon budzi teściowej…

- przyjeżdżam, zięciu kochany!

Z pracy urywam się na godzinkę,

by zrobić jeszcze zakupy.

Muszę nakarmić głodną rodzinkę,

jak zwali się do chałupy.

Wieczorem będzie suta kolacja

i kilka butelek wina.

Ja się położę spać po wakacjach,

niech wypoczywa rodzina.

Chciałbym się zaszyć w mazurskie lasy,

kąpać się w czystym jeziorze,

lecz wszyscy mówią, po co ci wczasy?…

- przecież ty mieszkasz nad morzem!

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.