Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

UTWÓR SEBASTIANA MARKIEWICZA- WYRÓŻNIENIE W XIII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

Autor: admin dnia 3 Grudzień 2017 Brak komentarzy

SEBASTIAN MARKIEWICZ

XIII OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY

„O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

WYRÓŻNIENIE

MITYNG AU. KROK 1.

Mam na imię Marek i jestem urzędnikiem. Nie pracuję już od piętnastu lat, czyli w zasadzie od początku mojej kariery zawodowej. Ostatni raz miałem do czynienia z jakąkolwiek pracą wymagającą wysiłku właśnie przed piętnastu ponad laty – gdy w wakacje jeździłem do Holandii zrywać jabłka, a na piątym roku musiałem napisać pracę magisterską. Sam. Bo znałem już wtedy uzależnionych od nieróbstwa, którzy magisterkę kupili. A po obronie już poszło. Z klucza genetyczno-towarzyskiego „wygrałem” konkurs na stanowisko specjalisty w jednym z urzędów centralnych, tak potrzebnych do istnienia państwa, jakim jest Generalna Dyrekcja Rowów Melioracyjnych. Zostałem specjalistą w Departamencie Rowów Płytkich, w Wydziale Rowów Mazowieckich. Mamy tu lepszą płacę niż w sąsiednim wydziale Rowów Świętokrzyskich, bo wiadomo, województwo większe, rowów więcej, więcej pracy. Pracy?

No, powiedzmy. Więcej przekładania papierów od ósmej do szesnastej. Jest nas w wydziale sześciu, ale jeden by wystarczył. W całym departamencie jest nas osiemnaścioro, lecz mój kolega z korpo stwierdził, że u niego z taką ilością prac uwinęłyby się trzy osoby. Według moich obserwacji z tej osiemnastki szesnaście osób kwalifikuje się do AU. Ja wreszcie dojrzałem do zrobienia pierwszego kroku, przyznałem przed sobą, że jestem bezsilny wobec nieróbstwa.

Najtrudniejszym elementem mojej pracy jest codzienne wbijanie się w garnitur i krawat. Choć może jeszcze cięższe jest dbanie o to, by garnitur i koszula były codziennie czyste i wyprasowane. Tak, to mi sprawia w „pracy” największe trudności. W pokoju jest nas pięciu naczelnik ma pokój oddzielny. Jeden z nas naprawdę pracuje, działa tu słynna urzędnicza zasada 20/80, głosząca, że 20 procent osób wykonuje 80 procent pracy. Ważne jest, by być po stronie większości… Kiedyś, jeszcze w czasach, gdy nie było portali społecznościowych, była jakaś integracja. Były zajęcia w podgrupach. Graliśmy w bilard na komputerze, była w naszym pokoju liga bilardowa… Były zawody w sapera, kto szybciej… A teraz? Każdy, co rano z miną godną członka komisji kontroli gier i zakładów włącza komputer i rozpoczyna pracę samodzielną. Najpierw fejsik, wiocha, demotywatory. I już dziewiąta jest, można wypić herbatę. Potem fora tematyczne – tu już co kto lubi, ja wchodzę na piłkarskie, piwowarskie i fora rodziców w szkole i przedszkolu, do których chodzą moje dzieci. Niestety odpadają nowości na kanałach muzycznych na jutubie, odkąd dyrektor zabronił korzystać ze słuchawek. To właśnie na forum dla rodziców znalazłem adres poradni AU i dlatego tu jestem. Jak jest dalej? Dalej, mniej więcej do 12 są właśnie fora. Potem następuje ożywienie Ten Pracujący pyta na przykład, czy przygotowaliśmy już pisma przewodnie do Wojewódzkich i Powiatowych Inspektorów Pogłębiania Rowów, gdyż zaczyna się sezon pogłębiarski i trzeba wysłać wytyczne. Wtedy milcząca większość z timingiem godnym Matei na mamucie w najlepszych jego latach odpowiada chórem, że tak, pisma są już w zasadzie gotowe, czekają na parafę dyrektora, a już jutro zacznie się oczekiwanie na brak uwag do treści oraz do załączników. A potem następuje kwadrans przerwy obiadowej, który z powodu socjalizowania się z pracownikami z Departamentu Oczyszczania Rowów z Listowia zamienia się w trzy kwadranse. Pokrzepieni kanapką oraz syfem kawą z automatu wracamy na stanowiska. Ja moderuję prowadzony przeze mnie wątek „Piwkowa teoria dziejów” mniej więcej do 15-ej. Potem następuje chóralne westchnienie „o, już po trzeciej, a tyle jeszcze roboty” i muszę przyznać uczciwie zabieramy się, ja też, do zadekretowanych na nas przez naczelnika zleceń. Mniej więcej do za piętnaście czwarta jest zrobione. I zaraz fajrant.

Kolega informatyk chciał ostatnio zaprosić nas wszystkich na ślub. Zrobił to w sposób nietypowy i trochę jednak złośliwy. Nie wysłał zaproszeń mailem, tylko zablokował portale społecznościowe, a potem poszedł do kuchni. Wszyscy nagle przyszli zrobić herbatę, każdy minę miał zdezorientowaną i oczy błędne. Kolega informatyk zaprosił wszystkich na ślub, powiedział też, by przekazać tę radosną dla niego (nie wie, co mówi) wieść tym osobom, które z nieznanych przyczyn pozostały przy biurkach.

Przyszedłem tu, bo chcę coś w swoim życiu zmienić. Chcę zacząć coś robić.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.